słaby tydzień

Przyznam się bez bicia, że przebimbałam ten tydzień. Nic nie ćwiczyłam. Mogę się usprawiedliwiać chorobą dzieci i ogólnie krążącym paskudnym wirusem, który i mnie liże, ale tak nie można.
Za to dziś skosiłam teściowej trawnik i zgrzałam się prawie jak na ćwiczeniach z Chodakowską. No, ok. Nie aż tak bardzo, ale potem doprawiłam jeszcze partyjką badminton z mężem. Trochę ruchu zaznałam. Ale i tak słabo. Od poniedziałku ruszam z silnym uderzeniem. Dołączysz?


Komentarze