Może nie każdy lubi matematykę i zapewne gro z Was źle wspomina ją ze szkoły, ale prawda jest taka, że matematyka jest z nami całe życie. Już od dzieciństwa się z nią zmagamy, a i nasz poeta te zmagania zabawnie i prosto opisał. Poczytajcie i uśmiechnijcie się 😋
Jan Brzechwa "Sum"
Mieszkał w Wiśle sum wąsaty,
znakomity matematyk.
Krzyczał więc na całe skrzele:
"Do mnie młodzi przyjaciele!
W dni powszednie i w niedziele
na życzenie mnożę, dzielę,
odejmuję i dodaję
i pomyłek nie uznaję!"
znakomity matematyk.
Krzyczał więc na całe skrzele:
"Do mnie młodzi przyjaciele!
W dni powszednie i w niedziele
na życzenie mnożę, dzielę,
odejmuję i dodaję
i pomyłek nie uznaję!"
Każdy mógł więc przyjść do suma
I zapytać: jaka suma?
A sum jeden w całej Wiśle
odpowiadał na to ściśle.
I zapytać: jaka suma?
A sum jeden w całej Wiśle
odpowiadał na to ściśle.
Znała suma cała rzeka,
więc raz przybył lin z daleka
i powiada: "Drogi panie,
ja dla pana mam zadanie,
jeśli pan tak liczy umie,
niech pan powie panie sumie,
czy pan zdoła w swym pojęciu,
odjąć zero od dziesięciu"
więc raz przybył lin z daleka
i powiada: "Drogi panie,
ja dla pana mam zadanie,
jeśli pan tak liczy umie,
niech pan powie panie sumie,
czy pan zdoła w swym pojęciu,
odjąć zero od dziesięciu"
Sum uśmiechnął się z przekąsem,
liczy, liczy coś pod wąsem,
wąs sumiasty, jak u suma,
a sum duma, duma, duma...
liczy, liczy coś pod wąsem,
wąs sumiasty, jak u suma,
a sum duma, duma, duma...
"To dopiero mam z tym biedę.
Może dziesięć? Może jeden?"
Upłynęły dwie godziny,
sum z wysiłku jest już siny.
Myśli, myśli: "To dopiero!
Od dziesięciu odjąć zero!
Może dziesięć? Może jeden?"
Upłynęły dwie godziny,
sum z wysiłku jest już siny.
Myśli, myśli: "To dopiero!
Od dziesięciu odjąć zero!
Żeby miał przynajmniej kredę!
Zaraz, zaraz ... Wiem już ... Jeden!
Nie! Nie jeden. Dziesięć chyba ...
Ach ten lin! Ta wstrętna ryba!"
Zaraz, zaraz ... Wiem już ... Jeden!
Nie! Nie jeden. Dziesięć chyba ...
Ach ten lin! Ta wstrętna ryba!"
A lin szydzi: "Panie sumie,
w sumie pan niewiele umie!"
w sumie pan niewiele umie!"
Sum ze wstydu schnie i chudnie,
już mu liczyć coraz trudniej,
a tu minął wieczór cały,
wszystkie ryby się pospały,
i nastało znów południe,
a sum chudnie, chudnie, chudnie
już mu liczyć coraz trudniej,
a tu minął wieczór cały,
wszystkie ryby się pospały,
i nastało znów południe,
a sum chudnie, chudnie, chudnie
i nim dni minęło kilka,
stał się chudy niczym kilka.
Więc opuścił wody słodkie
i za żonę pojął szprotkę.
i za żonę pojął szprotkę.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze.